„Rick i Morty” to jeden z najbardziej oryginalnych seriali animowanych ostatnich lat, który obecnie jest emitowany na antenie HBO Polska oraz HBO GO. Produkcja Justina Roilanda oraz Dana Harmona zrealizowana dla Adult Swim to fantastyka naukowa w szalonym wydaniu. Co stanowi o fenomenie i popularności serialu? Jakie są najciekawsze epizody i motywy przewodnie wybranych sezonów? Komu szczególnie polecić seans? O tym właśnie, między innymi, porozmawiałem z polskimi znawcami popkultury – Bartkiem Czartoryskim, Jakubem Ćwiekiem, Kajetanem Kusiną, Janem Sławińskim, a także Julianem Jelińskim.


„Rick i Morty” – powrót serialu!

Wielokrotnie nagradzany serial animowany „Rick i Morty” powrócił z kolejnym, piątym już sezonem, który w Polsce dostępny jest wyłącznie na platformie HBO GO. Wraz z premierą najnowszego sezonu do serwisu dodane zostaną także wszystkie poprzednie sezony. Serialowe przygody Ricka i Morty’ego to rozrywka najwyższej próby. Okazuje się, że na fali popularności serialu, Adult Swim chce zrealizować spin-off serialu animowanego widowiska. Zobaczymy w nim losy drużyny superbohaterów zwanej Obrońcami. Tymczasem trwa emisja 5. sezonu, który omawiam na fanpage’u portalu PanAnimacja.pl.

Postanowiłem zapytać polskich znawców popkultury o to, co stanowi wyróżnik i fenomen produkcji, która od lat zyskuje na popularności. Moimi gośćmi są branżowy eksperci – krytycy, tłumacze, pisarze, znawcy kultury popularnej. Poznajcie ich sylwetki.

Bartek Czartoryski – Dziennikarz („Onet Kultura”, „Filmweb.pl”, „Pixel”), krytyk filmowy, moderator spotkań autorskich, recenzent gier, tłumacz literacki („Family Guy. Za kulisami”, „Niezwykła historia Marvel Comics”) i komiksowy („Amazing Spider-Man”, „Deadpool Classic”, „Kapitan Ameryka”, „Conan – Miecz Barbarzyńcy”), który w sieci znany jest jako Bartek Czartoryski. Kill All Movies.


Jakub Ćwiek – Pisarz specjalizujący się w fantastyce (cykl „Kłamca”, „Stróże”, „Chłopcy”) oraz kryminałach („Drelich. Prosto w splot”, „Szwindel”). Publicysta („Nowa Fantastyka”) i stand-uper, autor niezliczonych opowiadań, scenarzysta komiksowy, popularyzator i znawca kultury popularnej, twórca książki („Przez stany POPświadomości”), który w sieci znany jest jako Jakub Ćwiek. Dosłownie.


Jan Sławiński – Dziennikarz, publicysta, recenzent komiksowy i filmowy, publikował między innymi w „EKRANach”, „Czasie Literatury” i „Zeszytach Komiksowych”. Stały współpracownik „AlejaKomiksu.com”. Znawca popkultury w najróżniejszych odsłonach. Absolwent scenariopisarstwa w AMA Film School, dyplomowany filmoznawca, który w sieci znany jest jako Anonimowy Grzybiarz.


Julian Jeliński – Youtuber, dziennikarz i publicysta, autor cyklu „Najgorsze Animacje”. Prelegent na największych w Polsce festiwalach popkultury („Pyrkon”, „Polcon”, „MFKiG”, „Dni Fantastyki”), moderator spotkań autorskich, cykliczny gość Radia Wrocław Kultura, specjalista od amerykańskich komiksów, superbohaterów, kinematografii, który w sieci znany jest jako Brody z Kosmosu.


Kajetan Kusina – Dziennikarz, publicysta, prelegent, scenarzysta komiksowy („Niesłychane losy Ivana Kotowicza”, „Pan Krzyś”, „Warchlaki”, „Wujek Śmieszek”), pomysłodawca gier planszowych i towarzyskich („Kwiatki”). Absolwent kulturoznawstwa, lider opinii, specjalista od kultury kinowej i komiksowej, twórca filmoznawczych felietonów, autor który w sieci znany jest jako Kusi na Kulturę.

Co stanowi właściwy wyróżnik Ricka i Morty’ego? Z jakich tekstów kultury czerpią scenarzyści serialu? Komu szczególnie warto polecić animację emitowaną na HBO? O tym właśnie porozmawialiśmy w gronie ekspertów.

Popularność „Ricka i Morty’ego”, czyli na czym polega fenomen serialu? Szczerość, gatunkowe konwencje, nowy wzór na rozrywkową formułę

Bartek Czartoryski: Popularność serialu polega na absurdalności rozwiązań fabularnych zderzonych z metafilmową nadświadomością oraz perfekcyjnym zrozumieniu konwencji gatunkowych.

Kajetan Kusina: Podszedłbym do tematu z trochę innej strony, a mianowicie z takiej, że popkultura potrzebuje przystających do danego czasu kultowych seriali animowanych dla dorosłych. „Rick i Morty” pojawili się dla mnie w czasie pewnej luki pod tym względem.  W momencie pojawienia się pierwszego sezonu inne „ostre” animacje, takie jak chociażby „South Park” czy „Family Guy”, wszystkim zdążyły już się opatrzeć, nie robiły efektu „wow”. I wtedy cały na biało wbija się Dan Hammon, który daje widzom właśnie ten serial. A do tego ze świadomością, że geekowska i nerdowska kultura stały się na tyle popularne, że taka bezkompromisowa intertekstualna zabawa jest przyswajalna dla szerokiego grona odbiorców.

Jakub Ćwiek: Fenomen i popularność „Ricka i Morty’ego” polega na jego szczerości. Zacznijmy od tego, że to serial na wskroś bezczelny. Produkcja ma naprawdę wysoki próg wejścia i nawet nie próbuje udawać, że sięga po widzów spoza szeroko rozumianej nerdozy. Rozumiesz? Super! Nie? Nikt Ci nie będzie tłumaczył, ani też nikt nie dołoży dodatkowej warstwy fabularnej dla opornych. To kreskówka czerpiąca energię z tego samego resentymentu pokolenia dzisiejszych czterdziestolatków, co chociażby „Stranger Things”, ale jednocześnie szydząca z tych wszystkich, którzy się na niego łapią. Bo ta opowieść jest trochę jak ten kolega z podwórka, który zniszczył nam kiedyś na zawsze wszystkie kreskówki Disneya, dokładając do niej wulgarne konteksty i prezentując ostrzejsze interpretacje. „Rick i Morty” to pozbawiony zahamowań roast nerdów zrobiony przez kogoś, kto się na tym zna i autentycznie dobrze się tym bawi.

Jan Sławiński: „Rick i Morty” ryje banie. W każdym odcinku potrafi obrać nowy kierunek, pokazać nowe zakątki uniwersum, przedstawić nowe postaci, namieszać w narracji i historii. Klony, kosmici, alternatywne wersje bohaterów z innych wymiarów – odpalając kolejny epizod serialu tak naprawdę nie wiemy czego się spodziewać. Może poza tym, że Twórcy kolejny raz spróbują nas zaskoczyć przekraczając granice wyobraźni.

Julian Jeliński: Fenomen „Ricka i Morty’ego” wynika z naszego zmęczenia popkulturą. Jesteśmy zanurzeni w niej, jednocześnie widząc fałszywość uśmiechów i reklam samochodów, które dadzą ci wolność. Mamy już dość sukcesów bohaterów, tego, że dobro zwycięża, a zło zostaje ukarane. Czujemy się przygnieceni schematami, które niejako sami wybraliśmy jako widzowie, czytelnicy i słuchacze. I z tego bagna popkultury nagle wyłania się banieczka, w której przez chwilę jesteśmy „ponad” chwyty i zasady filmów Disneya, poza reklamami McDonalda. Jakbyśmy mogli odetchnąć świeżym powietrzem „prawdziwego życia”, choć potrzebujemy do tego podróży między wymiarowych, potworów z kosmosu, klonów i młodego, zbyt często masturbującego się chłopca. Tą bańką jest kolejny odcinek „Ricka i Morty’ego”, z którym unosimy się kilka centymetrów ponad bagienko popkultury, zanim bańka pęknie i znów wrócimy do normalności naszego nienormalnie popkulturowego życia.

Odcinek, bohater, motyw przewodni, który szczególnie zapada Ci w pamięci? Miszuki, Potwory Croenberga, Ogór Rick, Pan Kupkazpupki

Bartek Czartoryski: Nie potrafię wskazać jednego odcinka, bo wymieniłbym pewnie pierwszy lepszy, który przyszedłby mi do głowy, a tym samym skrzywdziłbym inne, być może lubiane przeze mnie bardziej. Bohater, a raczej bohaterowie — tragiczne Miszuki. Motywem, który zawsze mnie cieszy, są transformacje Ricka i jego kolejne mutacje, jak Tiny Rick czy Pickle Rick.

Jakub Ćwiek: Najlepszym odcinkiem jak dla mnie wciąż pozostaje ten z cronenbergowskimi potworami. Znakomite zwroty akcji, piękny hołd dla tego niezwykłego reżysera, świetne granie zmieniającym się klimatem i chyba najbardziej przerażająca scena „po napisach” w całym serialu. Szanuję ten odcinek za to, że pokazał, że w tym serialu nie będzie szczęśliwego wracania do punktu zero w każdym epizodzie. Właśnie nauczyliśmy się, że tu rzeczy mają swoje konsekwencje.

Jan Sławiński: Trudno wybrać jeden motyw lub odcinek, który wyróżnia się na tle reszty. Były lepsze i gorsze odcinki, te typowo „bekowe”, jak i te, które uruchamiały trybiki w mózgu i zmuszały do ciężkiej rozkminy. Jestem oczywiście ciekaw, jak rozwinie się prezentowany w tle wątek Złego Morty’ego z opaską na oku, a jednocześnie na wspomnienie Pickle Ricka usta same wykrzywiają się w uśmiechu… Ponadto lubię te odcinki, które są nieco poważniejsze i potrafią zaskoczyć ponurą wizją rzeczywistości.

Kajetan Kusina: Może wybrałbym odcinek z parkiem rozrywki ukrytym w ciele menela-świętego mikołaja. Niekoniecznie jest to mój ulubiony, ale był chyba pierwszym, w którym uświadomiłem sobie, że będzie grubo.

Julian Jeliński: Każdy z nas ma swój ulubiony odcinek „Ricka i Morty’ego”. Do niektórych uwielbiamy wracać, niektóre nas po prostu nieustannie śmieszą, a niektóre wciąż podważają naszą wiarę w rzeczywistość. Należę pewnie do całkiem sporej grupy, która kocha „Pickle Ricka”, ale inny odcinek uważam za jeden z najlepszych i najbardziej „bolesnych”. To „Odcinek z kadzią w kwasie”, podczas którego serial zabiera Cię na emocjonalny roller coaster. Choć wiesz, by mu nie ufać, choć znasz schemat, wiesz, że zostaniesz skrzywdzony, to nie możesz oderwać oczu od ekranu i twój cynizm zostaje przełamany. Na chwilę wierzysz w happy endy, wierzysz w poświęcenie, szczęście i prawdziwą miłość. A potem dostajesz z całej siły w twarz. I choć się tego spodziewasz, to wciąż boli. Boli nawet, gdy wracam do tego odcinka po raz trzydziesty piąty.

Jakie są najciekawsze referencje – odniesienia, inspiracje, nawiązania – do popkultury w całym serialu?

Bartek Czartoryski: Chyba jest ich zbyt dużo, żeby móc je wymienić, ale, żeby nie szukać daleko, bardzo podobał mi się motyw z pierwszego odcinka nowego, piątego sezonu, gdzie Morty, przenosząc się do innego wymiaru, inicjuje ciąg zdarzeń charakterystycznych dla prawie każdej opowieści fantasy.

Jakub Ćwiek: Będą to referencje, które sięgają struktury danej opowieści czy gatunku, a nie stanowiące bezpośrednie nawiązanie. Za przykład niech tu posłuży odcinek heistowy, gdzie twórcy szydzą z całego gatunku, doskonale go punktując.

Jan Sławiński: „Rick i Morty” to serial po brzegi wypełniony kontekstami i odniesieniami do popkultury i świata rzeczywistego. Tkwi w nim ogromny potencjał dla aktywności fanowskich – tworzenia teorii, doszukiwania się ukrytych znaczeń i powiązań między odcinkami. Zaangażowani fani sprawiają, że to tekst kultury, który jest wciąż żywy i odkrywany na nowo. Sam bardzo żałuję, że nigdy nie dane było mi spróbować słynnego sosu seczuańskiego, który był dodawany do zestawów w McDonald’s przy okazji premiery „Mulan”.

Kajetan Kusina: Ten serial to jedna wielka referencja, więc nie jestem w stanie wybrać jakiegoś przykładu. Dan Hammon już w „Community” wbił metanarrację na inny poziom, a tu tylko podwyższył stawki. Choć przyznam, że czasami scenarzyści „Ricka i Morty’ego” chyba sami zbyt zachwycają się swoimi zabawami z formą. Wolę odcinki, w których nie jest to esencją, tylko dodatkiem do ciekawej historii.

Julian Jeliński: Oglądając kolejne odcinki zawsze stawiam fabułę nad odniesienia i często dopiero za którymś powtórzeniem serialu zauważam nawiązanie, które pewnie już wszyscy fani wyłapali. Ale może w tym cały urok serialu, że wciąż możemy odkrywać nowe easter eggi, ukryte na trzecim planie, albo dialogach. Gdy jednak próbuję odnaleźć najciekawsze referencje, to me serce rozdarte jest między cytowaniem i prześmiewaniem hitów lat 80. (jak chociażby „Interkosmosu”), a niespodziewanym wyciąganiem polityczno-społecznych konsekwencji życia zgodnie z zasadami światów przedstawionych w filmach sci-fi. A poza konkurencją egzystuje cytowanie „Parku Jurajskiego”, gdyż wtedy „Rick i Morty” trafia w moją duszę i przestaję być obiektywny.

Rick i Morty” to serial, który można polecić przede wszystkim…?

Bartek Czartoryski: Chyba wszystkim z poczuciem humoru i umiejętnością skupienia uwagi na te dwadzieścia parę minut, bo „Rick i Morty” jest pod tym względem bezlitosny. Scenariusze są tak misternie skonstruowane, że nie wolno uronić ani sekundy.

Jakub Ćwiek: Absolutnie wszystkim. Jednym, żeby świetnie się bawili oglądając, a innym, żeby ich oburzenie stanowiło pożywkę dla fanów. To taka właśnie opowieść.

Jan Sławiński: Serial Justina Roilanda i Dana Harmona to świetna rozrywka, po której nie wiadomo czego się spodziewać. I tę niepewność, co do tego, co tym razem przygotowali dla nas twórcy, bardzo sobie w nim cenię. Polecam wszystkim, którzy lubią bezpretensjonalną rozrywkę i lubią być zaskakiwani.

Kajetan Kusina: Prawdopodobnie każdemu kto lubi „jazdę po bandzie” i ma choć minimalną tolerancję na fantastykę.

Julian Jeliński: „Rick i Morty” to serial, który poleciłbym wszystkim Jerrym. Czyli nam, szarym obywatelom tego świata, którzy uwielbiają widzieć się na miejscu cynicznych, inteligentnych bohaterów, a potem wracają do swojej szarej egzystencji. I przypominałbym nam za każdym razem: „popatrz, nie jesteś Rickiem.” Ten cudny eskapizm, który otrzymujemy na 22 minuty może uzależnić i oczarować widza tak bardzo, że naprawdę uwierzy, iż jest Rickiem. Rickiem, który nie musi się dostosowywać do społecznych norm, którego nasze prawa i obyczaje nie dotyczą. To jednak tylko fantazja, bo imitując Ricka, dalej jesteś Jerrym. Tylko nagle przeistaczasz się w zarozumiałego buca, który zasługuje na strzał z lasera – prosto w wątrobę (by bolało). Zatem, kochane Jurki – oglądajmy „Ricka i Morty’ego”, a potem zacznijmy w końcu szukać pracy.

Czym jest dla Ciebie serial „Rick i Morty”?

Bartek Czartoryski: Serialem, dzięki któremu odkryłem na nowo „dorosłą” animację. To autorski freestyle Harmona i Rollanda.

Jakub Ćwiek: Ten serial to pijany żul z tytułem profesorskim, który zawinie ci drobne, zwyzywa ci matkę, ale czasem zrobi wykład o czarnych dziurach i wyjaśni dlaczego Einstein to coś więcej niż fota z głupią miną. Dla mnie, nerda odkąd pamiętam, to nerdoza w stanie najczystszym. Wulgarnie szczera i szczerze wulgarna.

Kajetan Kusina: Inteligenty, zabawny i często obrzydliwy serial, którego twórcy czasami zbyt mocno wierzą w swój własny geniusz, przez co zdarzają się im spore potknięcia.

Julian Jeliński: „Rick i Morty” to dla mnie idealny twór umysłu zanurzonego w popkulturze, który został okradziony z naiwności i idealizmu Disneya. Połączenie, które zbyt często dotyczy nas samych i naszych doświadczeń. I dlatego z taką łatwością przywiązaliśmy się do Ricka, jednocześnie wciąż wierząc, że choć jeden disneyowski moment w końcu ogrzeje nasze serca. Ale Dan Harmon (póki co) nieustannie znajduje nowe sposoby, by tę naszą popkulturową niewinność wykorzystać przeciwko nam i raz za razem podważać naszą wiarę.

Wielokrotnie nagradzany serial animowany Rick i Morty” powrócił z kolejnym, piątym już sezonem, który w Polsce dostępny jest wyłącznie na platformie HBO GO. Wraz z premierą najnowszego sezonu do serwisu dodane zostaną także wszystkie poprzednie sezony. To dobry pretekst, aby przypomnieć sobie najciekawsze epizody z kultowej produkcji Adult Swim, który już wkrótce doczeka się nowego serialu o szalonych superbohaterach.

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here