Co mi w duszy gra? Ano różnie, różniście! Na pewno da się usłyszeć punkowe brzmienia irlandzkich zespołów, niekiedy dominuje melancholia Grechuty, innym razem trafi mnie jakaś „żółta magnetyczna gwiazda” Stachursky’ego… Niezmiennie kocham zaś grunge. Zwłaszcza… gdy jest to diabelska pieśń o ewolucji naszego świata.


pj4Umówmy się – w tej teledyskowej historii nie ma happy endu. Wszakże najważniejsze wydarzenia w dziejach pisano ewidentnie czerwonym atramentem. Taka wizja wyłania się przynajmniej z utworu „Do the Evolution” z repertuaru kultowego zespołu Pearl Jam. Jest w tym utworze diabelska wręcz złość, frustracja, pesymizm i bunt wpisujący się w charakterystykę nurtu zespołów pokroju Nirvany.

Z kolei psychodeliczne wyobrażenia pojawiają się za sprawą teledysku, animowanego arcydzieła, który idealnie oddaje ducha opowieści o ludzkiej ewolucji.

Nic zresztą dziwnego, wszakże za materiał odpowiadają prawdziwy fachowcy. Z jednej strony Kevin Altieri, jeden z reżyserów kultowej kreskówki „Batman: The Animated Series”, z drugiej zaś Todd McFarlane, autor komiksowego „Spawna”. Mistrzowie wizualizacji, którzy dbali o to, aby dopieścić filmową perełkę. Bo i proces produkcyjny trwał blisko 16 tygodni, a efekty na dobre zapisały się w historii jako szalenie oryginalne i świetnie zmontowane przedstawienie surowego nastroju muzyki Pearl Jam. Jest pięknie! Między innymi dzięki pewnej charakternej damie.

Do The Evolution, Baby!

Dziewczyna o kruczoczarnych włosach jest utożsamiana ze Śmiercią. Tudzież kobietą fatalną, która towarzyszy nam przez wieki. W animacji widać przecież narodziny homo sapiens i jego stopniową ewolucję naznaczoną przez krew i terror – wypraw krzyżowych, powstania Ku Klux Klanu, militarnych działań podczas I oraz II WŚ, horror obozów zagłady, wojnę w Wietnamie… wszystko skąpane w psychodelicznej i brutalnej estetyce, która mimo wszystko jest piękna. Tak jak dama w czerni. Zresztą, zobaczcie sami:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here