Enigmatyczny heros, samotny podróżnik, który przemierza kosmiczne uniwersa, aby zwiastować koniec poszczególnych światów. Przynajmniej do czasu. Poznajcie historie zapisane w albumie „Silver Surfer: Przypowieści”, być może jednym z najbardziej symbolicznych komiksów z kanonu Marvela.


Album zawiera historie cztery niezależne historie: „Przypowieść”, „Łowcy niewolników”, „Requiem” i „W imię twoje”, do których scenariusze napisali Stan Lee, Keith Pollard, J. Michael Straczynski i Simon Spurrier, a rysunki przygotowali Moebius, Keith Pollard, Esad Ribić i Tan Eng Huat. Zespół uzdolnionych artystów, którzy opracowali przynajmniej dwie perełki. Ale najpierw nieco historii…

Srebrny Surfer mógłby uchodzić za herolda zagłady, jeźdźca apokalipsy, przynajmniej na początku, gdy pozostował w służbie Galactusa. Norrin Rad, jak brzmi prawdziwe imię superbohatera, wystąpił bowiem z propozycją, aby kosmiczny tyran nie niszczył jego rodzimej planety. W zamian za to Rad stał się posłańcem, który wyszukiwał nowe planet skazane na pożarcie przez Galactusa.

Surfer – pozbawiony pamięci, obdarzony za to potężną siłą – stopniowo odzyskał jednak szczątkową świadomość. Niewolnik zaczął przypominać sobie, czym jest wolność. Zbuntowany wobec władcy, wieczny tułacz, trafił w końcu na Ziemię… Historia ocalenia, zemsty, ewangeliczna wizja odnosząca się do wiary w nadejście końca, wreszcie odkupienie win – niesamowite, mistyczne przypowieści stanowią podstawę albumu.

W antologii znajdziemy komiksy, które są niby czysto rozrywkowe, ale jednak przesiąknięte symboliką, niemal teologiczną wymową i uniwersalnymi wartościami, na co dowodem choćby „Łowca niewolników”. Surfer, mierząc się z wszechpotężnym Mrrunngo-Mu, przeciwstawia się dyktaturze zniewolenia. Walka odnosi się do sfery honoru. Motyw wojny pomiędzy dwoma skonfliktowanymi rasami stanowi zaś cenralny element fabuły „W imię swoje” – prostej, ale trzymającej w napięciu.

„Requiem” spisane przez Michaela J. Straczynskiego to poruszająca wizja końca, która odnosi się do śmierci Silver Surfera. Melancholijna osnowa dzieła jest zmaksymalizowana przez szatę graficzną przygotowaną przez Esada Ribica, znanego choćby za sprawą „Lokiego”. Fascynująca, pełna emocjonalnego ładunku historia. Lecz chyba najważniejszym akcentem całości jest tytułowa „Przypowieść”, owoc wspólnej pracy Stana Lee i Moebiusa, dwóch ikon światowego komiksu.

Fałszywy prorok, który niewoli legion dusz. Ludzie – egoistyczni, zatraceni w codziennym pędzie, nie zważający na dobro i bezpieczeństwo współbraci. Galactus chcąc pożreć nasz ziemski świat może symbolizować ostateczny koniec, ale też – jakkolwiek paradoksalnie to zabrzmi – szansę na odkupienie. Ambitny, niejednoznaczny komiks spleciony z wrażliwości amerykańskiego i europejskiego tytana powieści graficznej.

Niesamowita, filozoficzna antologia, która może uchodzić za jeden z najbardziej ambitnych albumów w kolekcji z Klasyki Marvela. Album docenią nie tylko fani opowieści superbohaterskich, ale rownież miłośnicy sztuki filmowej. Na pewno pamiętacie serial „Silver Surfer” powstał w latach 1998-1999. Jest to głównie zasługa znanego amerykańskiego rysownika komiksów, Stana Lee. Warto dodać, że był to jedna z pierwszych kreskówek, w których oprócz tradycyjnej animacji, pojawiła się także animacja komputerowa.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here