Izabela Plucińska to niezwykle uzdolniona i ceniona reżyserka filmowa, która specjalizuje się w szczególnym rodzaju animacji realizowanych w plastelinie. Autorka głośnego filmu „Joko”, za który zdobyła Grand Prix w Międzynarodowym Konkursie Międzynarodowym Animator, opowiada nam o swoich inspiracjach, warsztacie i filozofii pracy, a także znaczeniu festiwalu Animator na kulturalnej mapie Polski.

O początkach drogi, czyli edukacji i ścieżce animatorki

Wszystko to, co przeżyłam było dosyć… impulsywne i intuicyjne. Faktycznie, moja droga w kierunki animacji rozpoczęła się w Koszalinie, gdzie kształciłam się w liceum plastycznym. Następnie był Wydział Tkanin i Ubioru Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi (kierunek: Druk na Tkaninie). Szukałam jednak dalej swojego miejsca, dlatego po drugim roku bardzo chciałam zacząć coś połączonego z filmem, a Szkoła Filmowa była… nieco mistycznym celem. I tak pojawiła się animacja w Szkole Filmowej na Wydziale Operatorskim  Łódzkiej Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej.

Na samym początku nie byłam przekonana, czy potrafię opowiadać historię, a także budować narracje filmowe poprzez bohatera. Szukałam wzorców, w tamtych latach w bibliotece była dostępna jedynie krótka „Historia polskiego filmu animowanego”. Moja świadomość artystyczna naprawdę zaczynała się kształtować na pierwszym roku studiów, na którym oglądaliśmy wiele filmów na przykład Jana Lennicy, Daniela Szczechury, Jerzego Kuci, Piotra Dumały, Jana Svankmajera. Na drugim roku zaczęłam moje pierwsze próby z gliną, a później z plasteliną, bo płaskorzeźba była dla mnie formą, która przychodziła mi z lekkością. Do swoich pierwszych prób kupiłam najtańszą plastelinę.

I tak intuicyjnie wszystko zaczęło się rozwijać, krok po kroku, film po filmie… Później jeździłam co parę lat do fabryki plasteliny w Toruniu po 100 kg i 200 kg surowca. Dziś realizuję już szesnasty film w w tej technice.

O artystycznych wzorcach i twórczości Topora

Roland Topor (francuski twórca polsko-żydowskiego pochodzenia – przypis red.) naprawdę mnie fascynuje – to artysta renesansowy, ilustrator, dramaturg, aktor, scenograf, w swojej twórczości, posiada olbrzymie bogactwo tematów, czarny humor, groteskę, zabawę konwencjami, wychodzenie poza społeczne ramy, analizowanie tabu, szukanie obyczajowej esencji. Starałam się ukazać zarówno w „Joko”, jak w „Portrecie Suzanne”, absurd, surrealizm, grozę… fascynuje mnie jego sposób opowiadania, śmiał się właściwie ze wszystkiego – z układów, z relacji, zależności, ale też samego siebie.

Istotna jest też jego cielesność, za którym idzie poczucie, zniewolenia na przykład przez seksualność, rodzinne związki, emocjonalne zależności. W jego sztuce znajdujemy komentarz do współczesnego niewolnictwa. W jego prozie jest tak wiele tematów, że adaptacje Topora stanowią prawdziwe wyzwanie. Zapewne gdybym teraz realizowała „Joko” wybrałabym inne dialogi, zrobiłabym zupełnie inny film, ot sztuka wyborów!

O festiwalu Animator

Animator to festiwal, który jest dla mnie naprawdę łaskawy z nagrodami. Mam duże szczęście, To szczególny festiwal na mapie polskiej kultury, ale też w wymiarze europejskim. Magnetyzującą siłą są oczywiście zapraszani goście, zarówno ze świata, jak i z polskiej animacji, a także fenomenalny katalog, w którym są świetne teksty i portrety twórców. Animator to dla mnie doskonała pożywka artystyczna, aby dowiedzieć się o tym, co dzieje się w świecie animacji. Naprawdę ważną postacią był oczywiście nieodżałowany Marcin Giżycki, którego bardzo ceniłam. Ale idea festiwalu jest niezmienna, dzięki tej imprezie możemy poznać unikatowe spojrzenie na sztukę.

O artystycznym credo, czyli zasadach tworzenia

Dla mnie istotny jest czas i proces. A co za tym idzie – przyjemność tworzenia, odrobina cierpliwości i trzymanie się narracji. W przypadku „Joko” pracowałam z fantastycznym zespołem niezwykle utalentowanych twórców i twórczyń ponad dwa lata. I tu musze wymienić nazwiska.. Marta Magnuska, Justyna Celeda, Karolina Gołębiowską, Paulina Ratajczak, Dominika Wyrobek, Kasia Mierzejewska, Gosia Borowiec, Tomaszem Siwińskim, Rafał Pietrowicz, Martin Pertlíček, Susanne Jaeger, Nikodemem Chabior, Piotrem Szczepanowicz, Martin Vandas, Aliaksandr Yasinski, Michał Fojcik. Miałam wspaniały zespół. Zrealizowaliśmy w sumie 500 lalek. Fazy trudnych animacji w których ruch jest w dużej perspektywie były rozrysowywane i animowane na stole do multiplanu.

Dla jednej sekundy, potrzebowaliśmy czasem 20 lalek. Tła z plasteliny, były skanowane i przetwarzane w Blenderze i After Effects. Staraliśmy się pracować na dobrym poziomie, aby zrealizować autentyczny spektakl. Długi proces powstawania filmu sprawia mi duża satysfakcję, nie mogę narzekać.

Izabela Plucińska – reżyserka filmów animowanych. Urodziła się w Polsce, obecnie mieszka w Niemczech.

Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi (kierunek: wzornictwo) oraz animacji filmowej na Wydziale Operatorskim łódzkiej PWSFTviT, gdzie uzyskała również tytuł doktora w zakresie filmu animowanego. Specjalizuje się w animacji w plastelinie.

Jej filmografia obejmuje m.in. „Jam Session” (2005) – zdobywcę Srebrnego Niedźwiedzia na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie, „Esterhazy” (2009), „Sexy Laundry” (2015).

Obecnie wykłada w Akademii Sztuki w Szczecinie, równocześnie prowadząc swoją własną firmę produkcyjną ClayTraces, i powraca z nowym filmem – „Joko”, zainspirowanym opowiadaniem Rolanda Topora.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here