„Coś a’la balon” czy nafaszerowany gadżetami śpiulkolot Pana Inżyniera – wynalazcy, który wyprzedził swoją epokę, bo już w roku 2017 korzystał z tej generacji obiektów latających – to tylko niektóre maszyny, które można znaleźć na stronach przygodowej serii komiksowej dla najmłodszych zatytułowanej „Kubatu”. Oprócz niesamowitych wynalazków, w świecie stworzonej przez Jakuba Sytego i Przemysława Surmy serii, na czytelników i czytelniczki czekają przede wszystkim… ożywione maskotki, które odbywają niesamowite podróże. 19 stycznia br. na księgarskie półki trafił piąty tom serii „Kubatu” zatytułowany „Liściożerca mimo woli”.

Powrót do niezwykłej krainy „Kubatu”, czyli „Liściożerca mimo woli”

W najnowszym albumie na czytelników i czytelniczki czekają aż dwie historyjki ze świata ożywionych przytulanek. W pierwszej z nich Gąsienica Bielinka wraca do domu i ma pilną sprawę do Pana Inżyniera. Niestety, jej prośba może okazać się zbyt trudna do spełnienia przez genialnego wynalazcę i może przysporzyć wszystkim wielu kłopotów. Historia druga, zatytułowana „Powrót Dziobasia” to opowieść o niezwykłej podróży Dziobato, maskotki należącej do Malwinki. Tak o tej historii opowiada rysownik serii „Kubatu” i (wyjątkowo) scenarzysta opowieści o Dziobato, Przemysław Surma: To komiksowy „szorcik”, który w zamyśle był urodzinową laurką dla córki. Taki szorcik-torcik ze szczyptą komizmu, zabawy formą komiksową, troszkę sentymentalny i jednocześnie mrugający do klasyki. W zestawieniu z typowymi kubatowymi historiami to jakby krótkometrażowy kameralny aneks do głównego filmu. Czytelnicy na pewno zauważą, że akcja dzieje się w miejscach, które pamiętają z pierwszego tomu. Z przyjemnością wybrałem się na wycieczkę w znane zakamarki i wszedłem „drugi raz do tej samej rzeki”.

Komiks, który może połączyć pokolenia – zabawa z wyobraźnią

 

 

Seria „Kubatu” przeznaczona jest dla młodszych czytelników (którzy kochają swoje przytulanki) oraz dla ich rodziców.  Idealnie sprawdzi się jako pierwsza samodzielna lektura dla dzieci rozpoczynających naukę czytania, ale również do odkrywania świata komiksu poprzez wspólne czytanie z dzieckiem. Każdy album stanowi osobną całość, więc można rozpocząć przygodę z serią od dowolnego tomu. A powstało ich już pięć. Skąd autorzy czerpią pomysły na kolejne przygody ożywionych maskotek? Jakub Syty – scenarzysta – zdradza, że pomysły przychodzą do niego same: Od dziecka faszeruję wyobraźnię różnymi historiami i to pewnie dlatego. Kiedy zaczynam pracę nad scenariuszem, zaczynam żyć tą historią, obcować z tymi bohaterami, po prostu dołączam do ich przygody, wszystko sobie zapisując. A później czekam na plansze, które rysuje Przemek. I w zasadzie za każdym razem, kiedy kończę pracę nad scenariuszem „Kubatu”, mam już ogólny pomysł na następną przygodę. Zawsze jest to problem jakiejś maskotki, który będzie trzeba rozwiązać na planszach komiksu… Często są to problemy z tożsamością. Pytania o to, kim jestem i kim chcę być? Tak naprawdę szalenie ważne kwestie w życiu każdego z nas. Ale przede wszystkim kolejne albumiki naszej serii to przygodowe, nieco zwariowane historyjki z różnego rodzaju wynalazkami, eksperymentami i nietypowymi sytuacjami, w jakich znajdują się nasi również nietypowi bohaterowie.

 

 

Magia słowa i obrazu, czyli Syty i Surma – duet realizatorów „Kubatu”

Jakub Syty i Przemysław Surma stanowią zgrany duet, który po pięciu stworzonych wspólnie albumach jednak nadal potrafi się wzajemnie zaskoczyć. Przy pierwszych odcinkach obgadywaliśmy wiele szczegółów jeszcze na etapie scenariusza. Przecieraliśmy ścieżki, po których dziś swobodnie się poruszamy. Jak wspomniałem, punktem wyjściowym komiksów jest jakiś problem do rozwiązania. Wokół tego tworzę fabułę na cały albumik, dorzucam dialogi. Pytam Przemka, czy chciałby coś konkretnego narysować. Na przykład przy okazji czwartego albumiku poprosił mnie o wyścig samochodowy! Rozrysowuję sobie również roboczo sceny na kadry, żeby sprawdzać ich dynamikę i kontrolować objętość. Ale nie pokazuję tych rysunków Przemkowi, żeby nie sugerować mu nic ponadto, co napiszę scenariuszu. Mam do niego pełne zaufanie. Chcę też być zaskoczony. To zaskoczenie i związana z nim frajda przychodzi wraz z wysłaniem przez niego plansz w szkicu. Uwielbiam ten moment. Wtedy też jest czas, żeby coś jeszcze ewentualnie poprawić. A później przychodzi pora na tusz, kolor, redakcję… Normalne sprawy – tak o pracy nad „Kubatu” opowiada Jakub Syty.  

Ewolucja formy, czyli magia fantazji

Przemysław Surma zaś podkreśla, że z tomu na tom ich współpraca ewoluuje: W przypadku pierwszych dwóch tomów serii, historie w pewnym stopniu ucierały się w trakcie rozmów przy herbatce, a scenariusz powstawał równolegle ze szkicami. Potem życie nam ten styl pracy przeorganizowało i od trzeciego tomu rysuję w oparciu o gotowy scenariusz Kuby. Czasem grymaszę, czasem coś dodam od siebie, ale ogólnie rzec biorąc podział ról jest klarowny, a współpraca wygodna i chyba można powiedzieć, że bezproblemowa. Jeśli chodzi o moją ilustratorską działkę, to najpierw powstaje szkic ołówkowy i na tym etapie czasem korygujemy z Kubą jakieś drobiazgi, czasem pojawiają się nowe pomysły.  Gdy plansze „w ołówku” są gotowe, powstaje kontur, a potem dochodzi kolor. Jest to zupełnie nieodkrywcza, ale bardzo praktyczna metoda. W najnowszym tomie zaprosiliśmy do teamu Mikołaja Ratkę, który świetnie pokolorował jedną z historii.

Pierwszy tom serii „Kubatu” został nagrodzony w organizowanym przez wydawnictwo Egmont Konkursie na komiks dla dzieci im. Janusza Christy. Konkurs daje młodym polskim twórcom komiksów (profesjonalistom i amatorom) szanse na wykreowanie nowych, współczesnych bohaterów dziecięcej wyobraźni. Laureaci konkursu otrzymują długoterminowe wsparcie umożliwiające narysowanie pełnowymiarowych albumów komiksowych i serii, które będą promowane i trafią do szerokiej dystrybucji. Jakub Syty i Przemysław Surma są laureatami pierwszej edycji konkursu. Tak wspomina udział w konkursie scenarzysta „Kubatu”: Kiedy dowiedziałem się o konkursie organizowanym przez wydawnictwo Egmont, a była to pierwsza jego edycja, od razu wiedziałem, że chcę w nim wystartować i cieszę się, że udało mi się namówić do współpracy Przemka. Konkurs im. Janusza Christy daje szansę do przedstawienia swojego projektu profesjonalnemu jury, które może zadecydować o tym, że marzenie o wydaniu własnego albumu może się ziścić. A później wszystko jest możliwe. Niech najlepszym tego dowodem będzie bardzo duży sukces „Małego Liska i Dużego Dzika” Bereniki Kołomyckiej oraz „Lila i Puta” Maćka Kura i Piotrka Bednarczyka. Chłopaki pracują dzisiaj przy przygodach Kajka i Kokosza!

Komiksowa seria, która posiada niezwykłego ducha przygody

Przemysław Surma zaś podkreśla, że możliwość wydania albumu z logo Janusza Christy jest jak zaproszenie do ekskluzywnego klubu, któremu patronuje Mistrz.  Praca nad literaturą dla dzieci to jedna z najważniejszych rzeczy na świecie. Bardzo trudna i odpowiedzialna, ale też niesamowicie satysfakcjonująca. Kiedy w 2013 roku robiliśmy te kilka stron na konkurs przez myśl mi nie przeszło, że ta historia może się skończyć wydaniem serii albumów i udziałem w czymś w rodzaju renesansu polskiego komiksu dziecięcego. Zapytany o to, czy konkurs otworzył przed nim nowe możliwości dodaje: Praca nad albumem komiksowym otwiera wiele drzwi. Przede wszystkim drzwi do wyobraźni. Możemy stwarzać nowe światy. Możemy je zwiedzać i wreszcie możemy zapraszać do nich gości. Otwiera też drzwi do szkoły, w której doskonali się warsztat. Nie bez znaczenia są też drzwi do współpracy z profesjonalnym wydawnictwem, jego organizacją i harmonogramami. Ale najważniejsze drzwi to i tak te, które otworzą dla nas nasi Czytelnicy. To niesamowicie pomyśleć, że dla kogoś nasi bohaterowie mogą być towarzyszami dzieciństwa.

Aktualnie trwa piąta edycja konkursu, a prace konkursowe można nadsyłać do 15 kwietnia br. Zasady udziału oraz regulamin konkursu można znaleźć na stronie www.januszchrista.pl

O autorach:

Jakub Syty – na co dzień komiksami zajmuje się jako tłumacz. Od czasu do czasu jest też scenarzystą. Wychował się na „Kajku i Kokoszu”, „Panu Samochodziku”, „Opowieściach z Narni”, „Thorgalu” i „Wiedźminie”. Kiedyś wierzył, że jego maskotka – miś Dżaki – zabierze go na poszukiwanie wielkiej przygody. Dzisiaj w przygodę życia zabrał go syn Jonek.

Przemysław „Surpiko” Surma – z wykształcenia inżynier konserwator zabytków, pracuje jako ilustrator (m.in. podręczników i książek dla dzieci). Ma na koncie dwa albumy komiksowe „Hmmarlowe i niedole Julitty” oraz „88/89” oraz serię „Kubatu”. Woli książki od gazet, radio od telewizji i chodzenie od biegania. Od kilku lat najbardziej ze wszystkiego lubi bycie tatą. Mieszka pod Lublinem z żoną Agnieszką i córką Malwinką.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here