W kinach królują mutanci! „X-Men: Apocalypse”, widowisko Bryana Singera będące bodajże już ósmym filmem z cyklu, który traktuje o bohaterach obdarzonych wyjątkowo silnym zestawem genów, zbiera jednak mieszane opinie. A ja i tak jaram się jak Human Torch z Fantastycznej Czwórki. Wybaczcie sucharozę. Ponoć jest potrzebna do prawidłowej diety.

x-men

Po prostu mam słabość do mutantów, jak i w ogóle historii o trykociarzach. Ekscytacja nowym naturalnie wiąże się również z nostalgią. I tutaj na myśl przychodzi pewien serial animowany z lat 90., który emitowany był na antenie Fox Kids.

Na temat „X-Men: The Animated Series (1992-1997) należałoby poczynić zresztą większy wpis (co też naturalnie zamierzam kiedyś uczynić!), jednak póki co… mały szkic. Ledwie muśnięcie tematu. Przypominajka. Bo ostatnia dekada ubiegłego wieku, w której przyszło mi, a pewnie w znakomitej większości również i Wam, moi drodzy, dorastać to właśnie telewizyjne perełki animacji. „The Animated Series” był przecież Batman, Superman, Spider-Man, no i mutanci.

„X-Men” w kreskówkowym wydaniu od wizji Singera różni się przede wszystkim wizualnie. Pierwsza z nich mieni się feerią barw, gdy druga stawia na monochromatyczność. Pierwiastek społecznego wykluczenia i fantastyczna, nomen omen, demolka to jednak wspólny mianownik. Nic zatem dziwnego, że w sieci można znaleźć wariacje zestawiające ze sobą odwe dwa światy. Poniżej zwiastun „X:Men Apocalypse”, do którego zapożyczono sceny z animacji, audio zaś należy do pełnometrazowego filmu. Jest moc!

https://www.youtube.com/watch?v=42mTRbD4aiU

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here