Jeśli jest w Tobie niezgoda na panujące na świecie zło, jeśli wierzysz, że ktoś mógłby przywrócić sprawiedliwość i równowagę, jeśli, jak miliony innych na tej ziemi, marzysz o superbohaterze obdarzonym nadludzką mocą, zdolnym pokonać największe zagrożenia, to dobrze trafiłeś. Przedstawiamy Wilqa – superbohatera, który wyleczy Cię z tych infantylnych fantazji. Ale za to będziesz mógł się zdrowo pośmiać.
„Wilq Superbohater” to animowany serial komediowy dla dorosłych. Oparty jest na kultowej serii komiksowej pod tym samym tytułem, od 2002 roku cieszącej się uznaniem fanów i krytyków (nie tylko komiksowych). Na Polskim rynku wydawniczym „Wilq” to prawdziwy fenomen. Nie ma drugiego tak dobrze sprzedającego się cyklu komiksowego, który zaskarbiłby sobie sympatię tak zróżnicowanego czytelnika. Sympatię do superbohatera z Opola deklarują zarówno licealiści jak i profesorowie uczelni, dziennikarze czy prezesi firm.
Jak to się dzieje, że bohater, który jest wiecznie obrażonym i zniechęconym gburem, cholerykiem, homofobem, szowinistą, który nienawidzi przyrody, studentów, obcokrajowców, rowerzystów, kosmitów, górali, hobbitów itp. jest lubiany przez całkiem normalnych ludzi?
Od dziesięcioleci historie o superbohaterach są ważną częścią amerykańskiej kultury. W Polsce były znane dość wcześnie, ale tylko nieliczne grono w pełni rozumiało i doceniało specyfikę tego gatunku. Zawsze była to dla nas w dużej mierze egzotyka. Sytuacja zmieniła się w ostatnich latach. Dzięki filmowym superprodukcjom na podstawie komiksów Marvela i DC Comics, superbohaterowie są dziś popularniejsi niż kiedykolwiek wcześniej. Z kolei dzięki internetowi zmienił się styl „konsumowania” kultury i rozrywki. Nowe pokolenie świadomie i naturalnie wybiera najatrakcyjniejsze dla siebie produkcje niezależnie od obszaru kulturowego z jakiego pochodzą, a jego znajomość mitologii superbohaterskiej jest tak kompletna jak u rówieśników za oceanem.
Dotychczasowy brak kultury superbohaterskiej w naszym kraju sprawił, że nie został stworzony prawie żaden polski bohater nawiązujący do tego nurtu. Wyjątkiem (bardzo udanym zresztą) był bohater „Hydrozagadki” (1970) Andrzeja Kondratiuka, ale jego incydentalność potwierdzała tylko fakt słabej percepcji specyfiki gatunku. Dziś jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Obok Wilqa Polska pochwalić może się również Białym Orłem – superbohaterem stworzonym przez braci Kmiołków czy Blerem, którego autorem jest Rafał Szłapa.
Wilq Superbohater jest pastiszem narracji superbohaterskiej. Serial o obrońcy Opola (tak jak jego pierwowzór komiksowy) na każdej płaszczyźnie nasycony jest odniesieniami do klasycznych fabuł z zamaskowanymi pogromcami zła. W warstwie scenariuszowej są to wręcz kalki: policja wzywająca bohatera wyświetlaniem znaku na niebie, obcisły strój z nieodzowną peleryną, latanie nad miastem, kalejdoskop wymyślnych wrogów z kosmitami i szalonym naukowcem na czele. Coś co widz od razu rozpozna i bez trudności „rozkoduje”. Ale każdy z motywów superbohaterskich wzbogaciliśmy o, nazwijmy to, polski, lokalny pierwiastek. Pierwiastek, który nagle zmienia odbiór danej kliszy – kompromituje jej patos, naiwność, absurdalność. Jak w historii w której Wilq nie chce lecieć w kosmos bo boi się zimna, a problemem jest to, czy dodatkowe ubranie założyć na kostium czy pod jego spód.
Serial „Wilq superbohater” liczy 13 odcinków połączonych jednym uniwersum i tymi samymi bohaterami, ale będących osobnymi historiami. Tak jak Herkules (w końcu też superbohater, tylko że antyczny) miał swoje 12 prac, tak Wilq ma ich 13 – 13 z pozoru klasycznych wyzwań dla superczłowieka. Każdy odcinek oparty jest na takiej samej strukturze – rozpoczęcie przedstawia zagrożenie, antagonistów, wprowadza jakąś tajemnicę. Zaraz potem spotykamy Wilqa i jego przyjaciół, następuje krótkie przedstawienie zadania, narada i superbohater rusza do akcji zakończonej szybkim, zaskakującym finałem.