Niektóre filmy zasługują na to, aby wracać do nich po latach. „Drogę do El Dorado” przemierzyłem właściwie tylko raz, niedługo po światowej premierze, która odbyła się w 2000 roku. Animacja ze studia DreamWorks Animation jakiś czas temu pojawiła się natomiast na Netflixie, więc stwierdziłem – a co mi tam. Może warto wrócić do Złotego Miasta? Czas na ponowny seans filmu „Droga do El Dorado”.
Opowieść łotrzykowska, romans, dramat, rewelacyjna komedia pomyłek. A wszystko w czasie wielkich odkryć, kiedy to legendy i folklor z Ameryki Południowej splatają się w magiczną całość. „Droga do El Dorado” to połączenie niezwykłych motywów przygodowych, które nawiązują przecież do prawdziwych kart historii. W efekcie otrzymujemy doskonale zrealizowany film w reżyserii Jeffreya Katzenberga oraz Bibo Bergerona, współtwórców takich hitów jak „Shrek”, „Mustang z Dzikiej Doliny” czy „Rybki z ferajny”.
Akcja filmu rozgrywa się dokładnie w 1519 roku, kiedy to Hernan Cortes kierował ekspedycją w poszukiwaniu złotodajnych terenów. Jednak to nie on jest prawdziwym złoczyńcą. A przynajmniej nie jedynym. Bo „Droga do El Dorado” to w gruncie rzeczy dosyć uniwersalna opowieść o ułomności ludzkiego charakteru, żądzy pieniądza, jak również poszukiwaniu szczęścia, które nie zawsze musi oznaczać materialną fortunę.
Dwóch drobnych oszustów, Tulio i Miquel, zdobywa mapę prowadzącą do legendarnego El Dorado, kiedy jednak docierają do złotego miasta, sprawy przestają toczyć się po ich myśli. Najwyższy Kapłan Tzekel-Kan ogłasza nowo przybyłych bogami mając nadzieję, że ich przypadkowe przybycie pomoże mu pokonać dotychczasowego Wodza.
Aby uniknąć podstępu i zdobyć złoto Tulio i Miguel muszą skorzystać z pomocy pięknej Chel, która dorównuje im kroku – łącząc spryt, odwagę, urok i siłę. Czas ucieka i mimo tego, że spełniają swoje marzenia o fortunie, ich przyjaźń – a także los El Dorado – zostaje wystawiona na próbę. I tak zaczyna się emocjonująca podróż do egzotycznej krainie, w której życie bohaterów zostaje wystawione na największą próbę.
„Droga do El Dorado” to wspaniale zrealizowana opowieść, w której doskonała jest chemia między bohaterami, a w bardzo ciekawy sposób oddano również istotę boskości i tworzenie się mitów. Złota animacja. Naprawdę. Nie tylko za sprawą wytwornej animacji, która odwzorowuje pewne wyobrażenie o kulturze społeczności z Ameryki Południowej. Czarowna jest także muzyczna formułą, wszak do pracy nad ścieżką dźwiękową zaproszono Eltona Johna, Tima Rice’a oraz Hansa Zimmera. Doskonała rozrywka.