Co śmierć wykosi, to miłość posieje… wiadomo również, że prawdziwe uczucia potrafią być nieśmiertelną siłą. Ale czy zawsze? Co w sytuacji, gdy śmiertelny chłopak zwiąże się z nieżyjącą dziewczyną? Pytanie co najmniej prowokujące, do którego odpowiedzi zapisano w „Gnijącej pannie młodej”, animowanej perełce w reżyserii Tima Burtona i Mike’a Johnsona.


Akcja filmu, którego scenariusz powstał na podstawie XIX-wiecznej legendy pochodzącej z jednego z krajów Europy Wschodniej, skupia się na losach młodzieńca o imieniu Wiktor, który wędruje do świata zmarłych, aby poślubić pewną nieżyjącą już dziewczynę. W tym czasie jego żyjąca ukochana niemal dosłownie umiera z tęsknoty za nim. Brzmi dosyć nietypowo? Inaczej być nie może, wszakże to uniwersum Tima Burtona!

Społeczne konwenanse potrafią być upiornym zwyczajem. Bo też decyzją rodziców Wiktor miał poślubić córkę zubożałego, ale arystokratycznego rodu Everglotów, której nigdy wcześniej nie widział na oczy. Młodzi szybko przypadają sobie do gustu, jednak oficjalna ceremonia została nieco odroczona w czasie. Na scenie niespodziewanie pojawia się zaś sympatyczna nieboszczka, która porywa wrażliwego dżentelmena do świata umarłych. A to dopiero początek zwariowanej historii!

Świat wypełniają bohaterowie nieco karykaturalni, z nienaturalnie chudymi kończynami i groteskowo dużymi głowami. Znakiem rozpoznawczym są też postacie o alabastrowo białej skórze, wyjątkowo podkrążonymi oczami. Tim Burton w swoim stylu akcentuje scenograficzne szaleństwo, równocześnie upiorne i melancholijne – taka jest zresztą filmowa opowieść, w której emocje są potężniejsze od rozumu. W przysiędze małżeńskiej udało się twórcom zapisać wyjątkową wartość – swoistą parafrazę sentencji „I że Cię nie opuszczę, aż do śmierci…”

Poskręcane drzewa w mrocznym lesie, latarnie z wydrążonej dyni i strachy na wróble, pradawna posiadłość arystokracji, w której zapisano rodowe sekrety… oto rzeczywistość zapisana na celuloidowej taśmie. W scenariuszu znalazło się zaś miejsce na fabularne tajemnice, bo też nie wszystko jest od początku jasne. Kim w istocie jest gnijąca panna młoda, a kim diaboliczny lord Barkis? W jaki sposób rozstrzygnie się sercowy dylemat Wiktora? Napięcie rośnie z każdą kolejną sceną, aż do nieoczywistego finału.

Szalenie oryginalna historia utrzymana w nastrojowej, gotyckiej stylistyce podkreślonej przez czarny humor i melancholię. „Gnijąca panna młoda” to wyjątkowa propozycja, w której fantastyka grozy jest oswojona. Rozrywkowa perełka! A przy okazji mądra i wzruszająca animacja. Wszak wiadomo, że prawdziwe uczucia potrafią być nieśmiertelną siłą…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here