Małe słowa mają wielką moc. Kiedy przepraszamy, gdy prosimy… wyrażamy zaufanie, tęsknotę. Przyjaźń i miłość. Wszystkie najważniejsze wartości zapisano w książce „Chłopiec, kret, lis i koń”. Historii, która ujmuje niezwykłą formą i wzbudza zachwyt poprzez bogactwo treści. Historii, którą powinien poznać chyba każdy.

I to naprawdę niezależnie od wieku, przekonań, doświadczeń. Bo przecież – mimo różnic – ludzie wierzą w dobro. A właśnie dobro i nadzieja stanowią o esencji przygód chłopca i jego zwierzęcych przyjaciół. Kret, lis i koń są towarzyszami podróży, która rozgrywa się poza czasem i pomiędzy miejscami. Wiosną, latem, jesienią i zimą. Nocą i dniem. Celem wędrówki jest zaś… odnalezienie domu chłopca.

Twórcą historii jest Charlie Mackesy, który przy pomocy pędzla i pióra zobrazował codzienne lęki i niezwykłe pragnienia. W minimalistyczny sposób ukazał wędrówkę bezimiennego chłopca, który na samym początku wędrówki poznał kreta. Malutki zwierzak jest dla bohatera wielkim wsparciem, choćby z uwagi na dowcipne usposobienie, ale również samą obecność. Bliskość. Zwłaszcza gdy na drodze pojawił się lis.

Ale i futrzasty drapieżnik – pozornie niebezpieczny – jest jednak bezbronny, gdy żyje w samotności. Bo lisa trzeba też przecież oswoić, o czym wiemy z kart „Małego księcia”… Mackesy w bardzo zręczny sposób wplata w swoją kameralną opowieść fragmenty z wielkiej literatury. Chłopiec mógłby mieć zresztą na imię Krzyś, a jego przyjaciółmi mogliby tak naprawdę być zwierzęcy bohaterowie ze
Stumilowego Lasu.

Zamiast Kłapouchego pojawia się natomiast koń. Zwierzę, który wzbudza majestat i tłumaczy, że „czasami najwięcej odwagi i hartu ducha wymaga wstanie i robienie dalej tego, co się robiło”. Z takich właśnie cytatów uszyta jest wzruszająca całość. Znaczenie słów jest zaś podkreślone przez magiczne wizualizacje.

Graficzne szkice, z których wydobywa się melancholia, minimalistyczne piękno. Ludzkie, choć zwierzęce emocje, a także… najprawdziwsze wzruszenie. Ale nie tylko smutek zapisano na kartach. Jest również ujmujący humor – subtelny, nieco brytyjski – który doskonale równoważy refleksyjne momenty. Doprawdy doskonałe proporcje.

„Chłopiec, kret, lis i koń” to opowieść, której chyba największą wartość jest uniwersalność. Charlie Mackesy tłumaczy, czym jest dom i tęsknota. przyjaźń i przywiązanie. A co najlepsze – zgodnie z intencją autora – można w niej odkryć samego siebie. Niezależnie od tego, czy mamy „lat osiem, czy osiemdziesiąt”. Bo przecież szczęśliwi czasu nie liczą. Prawda?

Za egzemplarz książki serdeczne podziękowania dla Wydawnictwa Albatros!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here