Istnieje taka baśń, w której Czerwony Smok, majestatyczna bestia, ucieleśnienie spokoju i mądrości, jest obrońcą a nie wrogiem głównych bohaterów. A ci są bardziej niż nietypowi – trójka kuzynów, małych, białych, w dodatku łysych, lecz uroczych humanoidalnych stworków pochodzących z Gnatowa, z którego muszą jednak uciekać, gdyż… ale zaraz, moment. Nie uprzedzajmy faktów. Przy okazji omówienia komiksowej serii „Gnat” nie warto jest się śpieszyć. Powód jest prosty – to prawdziwy diamencik.

Gnat - Dolina, czyli równonoc wiosenna1

Słusznie mówi się o serii zainaugorowanej w 1991 roku przez Jeffa Smitha jako o nietypowej wariacji na temat „Władcy Pierścieni” J.R.R. Tolkiena. Jednak źródeł inspiracji szukać należałoby jeszcze w innych klasycznych dziełach literatury (nie tylko) fantasy. Smith przyznaje się do fascynacji komiksami Carla Barksa czy wielkimi dziełami światowej kultury, żeby wspomnieć tutaj tylko „Odyseję”.

Dobrze znane motywy – walka z przeznaczeniem, ścieranie się sił dobra i zła, tajemnicze przepowiednie, opowieść drogi, odkrywanie własnego dziedzictwa, wiara w magię… – stanowią o szlachetności historii. Z kolei tym, co – między innymi – wyróżnia „Gnata” (w oryginale „Bone”)  jest humor. Nienachalny oraz subtelny, atrakcyjny do odszyfrowania na kilku różnych poziomach – tak dla dużych, jak i małych. Inna sprawa, że ogranie dobrze znanych motywów w interesujący sposób to prawdziwa sztuka. I to właśnie udało się Smithowi, który potrafi sprawnie żonglować różnymi elementami scenograficznymi i bawić się w nietypowe rozwiązania fabularne. Serio.

Gnat - Dolina, czyli równonoc wiosenna2

„Gnat – Dolina, czyli równonoc wiosenna”, pierwszy z trzech planowanych tomów zbiorczych, to feeria niesłabnących barw i przedstawienie zadziwiających krain. Okazja do ich eksploracji wiąże się z trójką jegomości – Chwatem Gnatem (uczciwym, honorowym i wrażliwym), Kantem Gnatem (nieuczciwym, niehonorowym, z talentem do wpadania w finansowe tarapaty!) oraz Chichotem Gnatem (zdrowo pokręconym i wyjątkowo jowialnym śmieszkiem). Trójka kuzynów wyrusza w wielki, wciąż nie do końca zbadany świat, po tym, jak zostali wygnani z rodzinnego Gnatowa – wszystko przez mały skandal wywołany przez Kanta. Rodzinka została jednak wkrótce na początku ekspedycji rozdzielona przez niespodziewany atak szarańczy.

No i w ten sposób zaczyna się festiwal dziwowisk! Bo okazuje się na przykład, że smoki istnieją naprawdę, a największe zagrożenie nie jest wcale związane ze Szczurostworami, choć nietypowe maszkary będą co i rusz dawać się we znaki trójce Gnatów. Prawdziwe zło czai się jednak w ukryciu – zakapturzone postacie, o których jest mowa, zdają się być zresztą wyjątkowo długowieczne… ale, ale! Nieśmiertelne jest też piękno (i dobro, rzecz jasna) zobrazowane pod postacią Zadry, uroczej wieśniaczki, w której zadurzył się Chwat.

Gnat - Dolina, czyli równonoc wiosenna4

„Gnat” to opowieść mająca w sobie znamiona prawdziwej epopei. W takim rozumieniu, że komiksowa seria jest niesłychanie obszerna, koncentruje się też na przedstawieniu doniosłych, przełomowych wydarzeń z życia bohaterów. Wielu różnych postaci, z których niektóre – jak na przykład babcia Zadry – skrywa w sobie tajemnicę istotną dla wszystkich mieszkańców fantastycznej, nomen omen, rzeczywistości.

Smith przedstawił świat, który skrzy się humorem opartym na charakterologicznych kontrastach (w tym aspekcie brylują przede wszystkim Chichot oraz Kant, ale także scenki rodzajowe – miłosne rozterki Chwata wobec Zadry), nie brakuje jednak przedstawień podszytych grozą (mroczna sceneria – dzikie knieje, lęgowiska potworów), tajemnicy (Jaką rolę tak naprawdę odgrywa smok? Jakie przeznaczenie zapisane jest Chwatowi? Kim są zakapturzone postacie? Czy każdy z bohaterów mówi prawdę?), a także – rzecz nie do przecenienia – przygodowej osnowy. Wartka akcja i prawdziwa odyseja, ot co!

A wszystko zwizualizowano w nieprawdopodobnie czarowny sposób. Stosunkowo prosta, estetyczna i mięciutka (zaokrąglone kształty) kreseczka Smitha doskonale współgra z baśniową nastrojowością. Gnaty są postaciami kreskówkowymi (dosłownie), nie powinno zatem dziwić, że pojawiają się skojarzenia z dorobkiem Walta Kelly’ego, rysownika i animatora, który współpracował przy legendarnych filmach takich jak „Pinokio”, „Fantasia” czy „Dumbo”. Z kolei ludzcy bohaterowie (Zadra, Babcia Ben) są już ujęci w realistyczny sposób. Uroczy kontrast pomiędzy tym co baśniowe, a tym co… hm, realne. Tak to nazwijmy. Bywa poważnie, nostalgicznie, przejmująco, a równocześnie dowcipnie, lekko  i nader pomysłowo! Obrazy skąpane w różnych kolorach tęczy potrafią działać na wyobraźnię.

Gnat - Dolina, czyli równonoc wiosenna3

Słowa uznania należą się również Jackowi Drewnowskiemu odpowiedzialnemu za polski przekład. Świetna praca! Zwłaszcza jeśli chodzi o puentowanie poszczególnych dowcipów i oddanie w dialogach cech osobowości poszczególnych postaci. Nawet mało znaczące, drugoplanowe istoty, jak robak Ted, który pojawia się znikąd, posiadają własny i rozpoznawalny sposób bycia (skaczący i dowcipkujący!). A są jeszcze szczuropodobne stworzenia o wysmakowanych gustach kulinarnych, no i, rzecz jasna, kolejne finansowe perypetie Kanta – zdaje się, że dalekiego krewnego Sknerusa! Niebywale fantazyjnie.

bone, czyli gnat

Nie potrafię pisać o „Gnacie” inaczej niż w superlatywach. Humorystyczna seria fantasty, w której nie brakuje jednak poważnych tematów (rodzinna miłość, odpowiedzialność za siebie i innych), aury grozy, niepokoju, tajemnicy. No i absolutnie fantastycznej różnorodności przejawiających się za sprawą magicznych istot i nietypowych miejsc. Jest dowcipnie, przygodowo, epicko – w rozumieniu potocznym, czyli po prostu cudownie. Klasyka dla wszystkich, którą zdecydowanie warto poznać. To jedna z najbardziej utytułowanych serii w historii komiksowego medium.  Bo piękne baśnie są nieśmiertelne.

Za komiks serdeczne podziękowania dla wydawnictwa Egmont.

klub-swiata-komiksu

Gnat - Dolina, czyli równonoc wiosenna!

2 KOMENTARZE

    • TOTALNIE! Ja podchodziłem nie tyle sceptycznie, co… jak do wielkie niewiadomej (mimo że komiks ma status kultowego w pewnych kręgach, a Eisnery też nie wzięły się z niczego). Opowieść jest epicka. Tolkien w świecie Kaczora Donalda. 😉

Odpowiedz na „ANIPULPAnuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here