W życiorysie superbohaterów najciekawsze – bardzo często – jest ich człowieczeństwo, a nie boskość. Dlatego też nie Kal-El, a tak naprawdę Clark Kent jest głównym bohaterem „Action Comics”, serii prowadzonej przez niezastąpionego Briana Michaela Bendisa. Dowody zapisano w albumie „Niewidzialna mafia”.
Wciąż jeden z najbardziej cenionych autorów w branży przejął stery najdłuższej serii w historii komiksu, realizując nową wizję Ostatniego Syna Kryptonu! Bendis umie z szacunkiem odnosić się do tradycji kultowego herosa, wprowadzając jednak szereg innowacji. Interesujących – mniej lub bardziej. Udanych – mniej lub bardziej… W historii, której przetłumaczeniem zajął się Jakub Syty, na szczęście przeważają pozytywy.
Interesujący jest już sam motyw przewodni, czyli śledztwo w sprawie podpaleń w Metropolis. Clark Kent będzie musiał wykorzystać swoje reporterskie zdolności, aby rozpocząć infiltrację mafijnego podziemia. Sekretna organizacja, która pozostaje nieuchwytna wobec organów ścigania, prasy, a nade wszystko Supermana, to bardzo obiecujący wątek. Bendis subtelnie nakreślił intrygę, dając do zrozumienia, że to dopiero początek. Pierwszy akt, w którym złoczyńcą jest Red Cloud.
Łotrzyca o nadnaturalnych zdolnościach jest istotą z potencjałem. Zarówno w sferze charakterologicznej, jak i mocy, która przeciwstawia się Człowiekowi ze Stali. Zwłaszcza że potrafi terroryzować również zakapiorów Metropolis. Bardzo interesująca jest również kwestia jej tożsamości, bo odnosi się to do obyczajowej warstwy komiksu. A przyznać trzeba, że również w tym zakresie dzieje się niemało.
Bendis postanowił na przykład odseparować od siebie Clarka, Lois, a także Jona. Z jednej strony jest to umotywowane przez różne zabiegi zapisane w „Człowieku ze Stali” oraz regularnej serii poświęconej postaci Supermana, jednak trudno wyzbyć się wrażenia, że Clark – pozbawiony swoich najbliższych – traci na wartości. Choć może taki jest właśnie pomysł amerykańskiego scenarzysty? Aby Kal-El ponownie odkrył drzemiący w nim potencjał. Na nowo określił swoje priorytety.
Ciekawie rozpisano zaś relacje panujące w Daily Planet oraz nowy układ sił w redakcji. W epizodach pojawiają się również znaczące postaci, żeby wspomnieć tylko Lexa Luthora, Lois Lane, ale również Guardiana czy Batmana. Można odnieść wrażenie, że dopiero w kolejnych aktach „Action Comics” w pełni docenimy twórczy zamysł Amerykanina, którego w dziele stworzenia wspomaga trójka plastyków – Patrick Gleason, Ryan Sook oraz Yanick Paquette. Widowiskowa, estetyczna, zróżnicowana graficznie opowieść, w której ukazano też dwie twarze jednego z największych herosów mitologii DC. „Niewidzialna mafia” to opowieść z wyczuwalnym potencjałem.