Nagrodzony Oscarem® reżyser Guillermo del Toro i mistrz animacji poklatkowej Mark Gustafson przedstawiają własną wersję klasycznej powieści Carlo Collodiego o drewnianej kukiełce. Ten wzruszający musical opowiada o fantastycznych przygodach Pinokia, który przekracza granice i odkrywa cudowną moc miłości. Guillermo del Toro, reżyser widowiska, dzieli się swoimi przemyśleniami na temat produkcji. Premiera już 9 grudnia na Netflixie.

To baśń niezwykle bliska mojemu sercu, która doczekała się wielu odsłon. Wierzę, że ta, którą oferujemy Wam my, jest szczególnie piękna.

Kiedy po raz pierwszy chciałem nakręcić Pinokia, byłem bardzo młody i uważałem, że istnieje bardzo bliski związek między Pinokiem a Frankensteinem. Nadal zresztą tak myślę: obaj to bohaterowie sprowadzeni na świat przez nieco nieświadomych ojców. Teraz muszą odkryć, kim są, co tu robią i dlaczego się urodzili. Zasadnicze pytania o ducha i byt – co czyni nas ludźmi?

A w przypadku naszego Pinokia chodzi również o to, by odkryć swoją prawdziwą tożsamość i nie zmieniać jej ze względu na innych. Oczywiście idzie to na przekór tradycyjnej interpretacji znanej baśni.

W naszej opowieści stawiamy wiele nowych pytań: Czy coś, co nigdy nie żyło, może zostać człowiekiem? Czy nieposłuszeństwo rzeczywiście jest cnotą? Czy ślepe posłuszeństwo ma swoją ciemną stronę? Co nadaje wartość i znaczenie naszemu życiu na tym świecie?

O dziwo odpowiedź brzmi: śmierć. Być może taka odpowiedź przyszła mi do głowy, ponieważ jestem Meksykaninem – być może natchnął mnie wiersz Sabinesa (który przytaczam w swobodnym tłumaczeniu): Ktoś szeptał mi do ucha codziennie, delikatnie, powoli. Mówił: Żyj, żyj, żyj! To była śmierć.

Marzyłem o stworzeniu filmu pełnego światła, który wyjaśniłby, jak krótki i ważny jest czas, jaki spędzamy razem. Chciałem też, żeby był przejmująco piękny i zrealizowany techniką o najbardziej ludzkim charakterze. Dlatego wybrałem najbardziej delikatną, rzemieślniczą formę sztuki filmowej – animację poklatkową – i wykorzystałem maksimum jej możliwości, tworząc film o kukiełce z użyciem lalek. Opowiadając historię o świecie, w którym we Włoszech właśnie dochodzi do władzy Mussolini, gdzie każdy zachowuje się jak marionetka – oprócz samej marionetki. Baśń, w której Pinokio wybiera nieposłuszeństwo, nie chcąc zaprzedawać duszy – swojego prawdziwego ja.

Film zrealizowali najlepsi animatorzy z najróżniejszych środowisk, ze wszystkich zakątków świata, a przez lata pracy dzielnie wspierali nas moi partnerzy – Mark Gustafson, Patrick McHale, Frank Passingham, Georgina Hayns, Guy Davis, Curt Enderle, Shadowmachine, Henson Company i wielu innych. Podczas trwających tysiąc dni zdjęć w ramach ponad 60 jednostek produkcyjnych w Meksyku i Portland cały czas chcieliśmy udowodnić, że animacja to nie gatunek dla dzieci, a środek przekazu i forma sztuki.

Szczególny urok ma animacja poklatkowa ze względu na bliską, niemal świętą więź między animatorem a lalką, a także jej liniowość – kręcimy tu kolejne sceny klatka po klatce. Na prawdziwych planach, z użyciem prawdziwych rekwizytów i prawdziwej kinematografii. W filmie aktorskim wywołujemy „zdarzenie”, wtargnięcie w rzeczywistość, i mamy nadzieję, że kamera to uwieczni. W animacji kreujemy je – wiatr poruszający włosy, łopotanie płaszcza, potknięcie, odwrócenie wzroku, ruch grdyki przy przełykaniu – to wszystko wcześniej planujemy i realizujemy, aby przenieść nasz świat do świata lalek, aby je animować (od słowa „anima” – dusza), tchnąć w nie życie i uczucia.

Pod wieloma względami animacja poklatkowa ma się do filmu aktorskiego tak jak Ginger Rogers do Freda Astaire’a: wykonujemy te same kroki, tylko z tym, że od tyłu i na wysokich obcasach. W naszym założeniu – jeśli dobrze się spisaliśmy – widz powinien zapomnieć, że ogląda lalki czy cud techniki, i mieć wrażenie, że ogląda rzeczywistość i grupę aktorów z krwi i kości.

Animacja pozwala nam zobaczyć najwyższy akt stworzenia i odtworzenia: zaprezentować widzowi świat i ludzkiego ducha rękami setek artystów z bardzo osobistej perspektywy… pokazać piękno i siłę ludzkiego ducha w wyrazistej, przejmującej odzie do życia, miłości i straty.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here