Pomysłowe zawadiaki. Komedianci. I strażnicy. Najlepsi, choć… najgorsi. Na temat superbohaterskich braci – Erica i Woody’ego Hendersonów – można byłoby powiedzieć jeszcze wiele, ale na usta (klawiaturę) ciśnie się przede wszystkim jedno słowo: oryginalność. Pod tym względem (jak i za sprawą nietypowego humoru) przebijają oni według mnie nawet samego Deadpoola. Autentycznie.

Quantum i Woody

„Quantum and Woody” debiutują na polskim rynku za sprawą wydawnictwa Fantasmagorie. I jest to premiera oczekiwana choćby z tego względu, że komiksy z Valiant Comics nigdy wcześniej nie ukazywały się w Polsce, a już wkrótce może być o nich zdecydowanie głośniej – wiemy przecież, że Sony oraz DMG Entertainment chcą stworzyć własne uniwersum trykotów oparte na opowieściach takich jak „Harbinger” czy „Bloodshot”. W planach jest również ekranizacja przygód charakternych braci, za którą odpowiadać będą bracia Russo znani między innymi z „Kapitana Ameryki: Zimowego żołnierza”. Czyli konkretnie. Ale co z tym komiksem?

Eric i Woody to chodzące sprzeczności. Wiecie – ying i yang, ogień i woda. Różnią się charakterem, życiową filozofią, no i wyglądem. Jeden z nich jest zuchwałym blondynem, lekkoduchem i kobieciarzem, drugi natomiast czarnoskórym żołnierzem, dumnym, spokojnym, choć też nie zawsze… Przyrodni bracia – co widać czarno na białym (żarty na temat rasizmu są również obecne, owszem)! Wychowywali się razem, jednak po rodzinnej awanturze (i wypadkowi) ich drogi rozeszły się na kilka ładnych lat. Nieprawdopodobne zrządzenie losu – nie tylko śmierć ich ojca – sprawiło, że wspomniana dwójka będzie musiała działać razem, aby dotrzeć do prawdy związanej z pewnym zadziwiającym odkryciem naukowym. Po co? Na co? Dlaczego? I skąd w tym wszystkim wzięła się koza o niszczycielskiej sile prawdziwego diabła?

„Quantum and Woody” można potraktować jako świetną wariację na temat superbohaterskiej opowieści ujętej w konwencji buddy film (np. „Zabójcza broń”, „Tango i Cash”). Tyle tylko, że to zbyt mało na opis. Bo w historii stworzonej przez Jamesa Asmusa (scenariusz) oraz Toma Fowlera (rysunki) nie brakuje absurdalnego humoru, ciętych i wulgarnych ripost oraz intrygi tak pokręconej, jak to tylko możliwe. Wszystko wiąże się z naukowym odkryciem, nad którym pracował ojciec braci. Badania związane z czystą energią zainteresowały jednak tajną (naprawdę tajną) organizację. Zwłaszcza gdy w wyniku incydentu w laboratorium zadziwiające mocy zaczęli przejawiać Eric oraz Woody.

Arsenał z pomysłami jednak na tym się nie kończy. Atak seksownych klonów? Jest. Zmutowane klauny przypominające… Ksenomorfy? Obecne. Spiskowa teoria dziejów i wojna na patenty technologiczne, która rozpoczęła się od Tomasza Edisona? Owszem! A oprócz tego czysta, bezkompromisowa akcja i parodystyczne ujęcie tematu. Ba, nawet firmowy znak Deadpoola – burzenie czwartej ściany – jest tutaj potraktowane z przymrużeniem oka. Parodia na temat parodii – wyższa szkoła jazdy!

 

„Quantum and Woody” tom 1: „Najgorsi superbohaterowie na świecie” to debiut zaskakujący (bo nieoczekiwany) i bardzo udany. Mamy wyborną okazję na to, aby od samego początku poznać herosów, którzy posiadają naturalny talent do wpadania w tarapaty, strzelania czystą energią z palców (a nie z czegoś innego). Detonują porządek – całkiem dosłownie – i gwarantują akcję na nieco innym poziomie niż reszta trykociarzy. Propozycja dla wielbicieli gatunku!

Za egzemplarz komiksu serdeczne podziękowania dla wydawnictwa Fantasmagorie!

fantasmagorie

Quantum i Woody5

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here