W świecie, gdzie algorytmy coraz śmielej zaglądają w nasze życie, a technologia splata się z każdym włóknem rzeczywistości, „Dziki robot” przychodzi jako piękna, wzruszająca i zaskakująco głęboka opowieść… o szukaniu naturalności. I cóż, przyznać trzeba, że „Dziki robot” faktycznie potrafi zdetonować emocjonalne ładunki, które są w sercu każdego z nas – łezka wzruszenia cisnęła mi się do oka, przyznaję, ale ostatecznie ani razu jej nie uroniłem… dlaczego? Chyba widziałem już po prostu za dużo filmów zrealizowanych według podobnego wzorca…

Adaptacja bestsellerowej książki Petera Browna, w reżyserii Chrisa Sandersa, to animowany klejnot, który z powodzeniem wykorzystuje założenia kina familijnego, by opowiedzieć historię o uniwersalnych prawdach, dotykających serca widzów w każdym wieku. To film, który, niczym najdelikatniejsza melodia lasu, wybrzmiewa długo po seansie.

Kiedy blaszkowa iskra staje się sercem puszczy, czyli „Ja, robot”!

Historia zaczyna się od katastrofy. Robot Rozzum 7134, w skrócie Roz, budzi się na bezludnej wyspie, jedyny ocalały z ładunku, który spoczął na dnie oceanu. To zderzenie technologii z naturą od pierwszej minuty hipnotyzuje i faktycznie działa – jesteśmy zainteresowani na starcie.

Oto perfekcyjnie zaprogramowana maszyna, symbol porządku i planowania, wyrzucona w świat spontaniczności i dzikiego, nieokiełznanego chaosu. Roz, niczym nowo narodzone stworzenie, musi nauczyć się przetrwać, ale i zrozumieć otaczający ją ekosystem. Jej mechaniczne ruchy, początkowo niezdarne i obce, stopniowo stają się częścią leśnego mikroświata, a proces adaptacji jest równie zabawny, co wzruszający. To prawdziwa lekcja pokory wobec potęgi natury.

Między obowiązkiem a bezwarunkową miłością, a więc nauka rodzicielstwa

W miarę jak Roz poznaje wyspę i jej mieszkańców – od gęsi Lito, przez bobry, aż po lisy, szczególnie jednego charakternika imieniem Fink – jej pierwotne programowanie, nastawione na czysty obowiązek i przetrwanie, zaczyna ewoluować. Prawdziwa magia dzieje się, gdy na jej drodze pojawia się mała, bezbronna gąska, którą Roz adoptuje i nazywa Pisklakiem.

 

To właśnie tutaj „Dziki Robot” wznosi się faktycznie na czystym poziom kina familijnego. Relacja Roz z Pisklakiem to wzruszający i głęboki portret rodzicielskich uczuć. Obserwujemy, jak blaszana powłoka kryje w sobie coraz więcej empatii, poświęcenia i bezwarunkowej miłości. Czy robot może kochać? Albo inaczej – czy miłości można się nauczyć? Ha! Ten film odpowiada na to pytanie z całą mocą, w bardzo sugestywny sposób. To opowieść o tym, że rodzicielstwo nie zależy od biologii czy materiału, z którego jesteśmy stworzeni, ale od zdolności do dawania siebie innym.

Echa ostatniego pożegnania: syndrom opuszczonego gniazda

Twórcy filmu, za sprawą szczególnego rodzaju narracji, w bardzo zręczny sposób dotykają także delikatnego, ale uniwersalnego tematu – syndromu opuszczonego gniazda. Wychowując Pisklaka, Roz przygotowuje go do życia w dzikiej naturze, wiedząc, że pewnego dnia jej podopieczny odleci, by założyć własną rodzinę.

Ten motyw, choć przeplatany humorystycznymi scenami i perypetiami z innymi zwierzętami, wnosi do filmu warstwę melancholii i autentycznych emocji. Zdaje się, że rodzice – w znakomitej większości – będą mogli utożsamić się z tym uczuciem dumy i jednocześnie smutku, gdy ich dzieci stają się samodzielne. Film podchodzi do tego z wyczuciem, pokazując, że rozstanie to naturalna część cyklu życia, a prawdziwa miłość trwa pomimo odległości.

I trzeba też zaznaczyć, że wizualnie „Dziki Robot” to prawdziwa uczta dla oczu. Styl animacji, choć utrzymany w konwencji familijnej, jest niezwykle dopracowany, pełen detali i żywych barw. Krajobrazy wyspy są bajeczne, a jednocześnie realistyczne, sprawiając, że widz czuje się zanurzony w tym dzikim, tętniącym życiem świecie. Ale, ale! Nie zapominajmy, że to również opowieść utkana w konwencji science-fiction, co jest istotnym elementem całości. Każdy kadr to małe dzieło sztuki, które dodatkowo wzmacnia emocjonalny przekaz historii.

„Dziki robot” to film, który wzorcowo wykorzystuje medium animacji, by przekazać coś więcej niż tylko rozrywkę. To piękna, wzruszająca i mądra opowieść o adaptacji, miłości, stracie i poszukiwaniu swojego miejsca w świecie. To kino, które przypomina, że nawet w najbardziej nieprawdopodobnych połączeniach – takich jak robot i dzika przyroda – można znaleźć głębokie piękno i uniwersalne prawdy.

Animacja jest dostępna na platformie SkyShowtime. Co więcej, literacki pierwowzór ukazał się za sprawą Wydawnictwo Entliczek.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here